czwartek, 30 kwietnia 2020

Świat po burzy

Uwielbiam świat po deszczu
Kiedy w powietrzu unosi się ozon
Kiedy woda zmyła cały
Brud otaczającego świata

Rośliny skąpane w deszczu
Wreszcie czują, że żyją
Jaskółki siedzące na dachu
Krople wody piją

I ta cisza po burzy
Jest jak ukojenie
Jak po spowiedzi
Ludzie sumienie

©Ewelina Maleta


poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Magnolio

                             Fot. Ewelina Maleta

Królowo wśród wiosennych kwiatów
Jesteś urokliwa i niepowtarzalna.
Przyciągasz słońce
i pozytywną energię.

Patrząc na ciebie
Nie sposób nie dostrzec
Twej elegancji i godności.
Jesteś dumną, szczerą, szlachetną.

Emanuje od ciebie
Hart ducha, przywiązanie
Czyste emocje i miłość.
Szykowny kwiecie jesteś piękny.

©Ewelina Maleta

niedziela, 26 kwietnia 2020

Słońce na błękicie

                       Fot. Ewelina Maleta

Wschód słońca na błękicie
Rozjaśnia ludzkie życie.
Człowiek powstaje z mroku
Wędrówka jak co roku.

Ciepło słoneczne daje moc
Powstały z mroku odrzuca koc.
Słońce i księżyc to dwa oblicza.

Księżyc w nocy swym pięknem zachwyca
Słońce rankiem rozpromienia lica.

 ©Ewelina Maleta

czwartek, 23 kwietnia 2020

Książka

                         Fot. Ewelina Maleta

Zabierze cię w podróż
do nieodkrytego świata.
Pokaże ci obrazy,
których jeszcze nie widziałeś.

Nauczy cię:
widzieć więcej,
.
.
.
.
.
myśleć więcej.

©Ewelina Maleta


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

A...

                        Obrazek: Ewelina Maleta

Jak listek na wietrze
Frunie wytrwale
Gdzie go rzuci wiatr
Powoli usycha.
Tak życie ludzkie
To przemijanie
Powolne obumieranie.

Czy coś zostanie po mnie?
Czy coś cennego we mnie było?

Przeminę ja jak marny liść
Jak to co się wydarzyło.
Tych kilka gestów
I dobrych słów
W pamięci ludzkiej
Z czasem przykryje kurz.
Ja jak pył, jak proch tej ziemi
Wrócę tam skąd mnie wzięli.
Poszarzałe kartki zostaną
Z cząstką duszy mojej.
Jak żyłam?
Jak...

©Ewelina Maleta

czwartek, 16 kwietnia 2020

Sentymentalny

                      Fot. Ewelina Maleta

Ty zawsze będziesz
dla mnie
jak rześki powiew wiatru,
jak słońce na niebie,
ciepłe, promienne,
a czasem palące.

Ty zawsze będziesz
dla mnie
jak pasja, miłość, wena,
jak dobry romans,
który końca
nie ma.

Ty zawsze będziesz
dla mnie
jak erotyk, afrodyzjak,
jak pikantny kąsek,
którym można
się delektować bez końca.

Ty zawsze będziesz
dla mnie
jak brakujący element
z mojej układanki.
Będziesz zawsze kimś ważnym,
jak klejnot który noszę.

Ty zawsze będziesz
dla mnie
jak księżyc na niebie,
na który co miesiąc
spoglądam gdy w pełni
jest okazały.

Jesteś, jesteś wspaniały.

© Ewelina Maleta

środa, 15 kwietnia 2020

Aga

                        Obrazek: Ewelina Maleta

Czysta, bez skazy i święta
Agnieszka, Aga, Jagusia.
Pogodna, optymistyczna
potrafisz korzystać z życia.
Kochasz podróże, zakupy
oszczędność dla Ciebie to trud.

Żyjesz według swoich zasad,
obdarzona dobrym sercem
dzielisz się z ludźmi tym co masz.
W miłości jesteś stała.
Matka z Ciebie doskonała.

©Ewelina Maleta


niedziela, 12 kwietnia 2020

Najpiękniejszy

                        Fot. Ewelina Maleta

Tak bardzo cię lubię
i chyba ty mnie lubisz.
Uwielbiam na ciebie patrzeć,
gdy w moim oknie stoisz.

Jesteś miłością i pasją
pięknem, wdziękiem i szykiem.
Na twoją elegancję
ludzie patrzą z podziwem.

Jak Cię tu nie szanować
najpiękniejszy kwiecie.
Jesteś wyjątkowy, wytrwały
i swą niewinnością serca skradasz.

©Ewelina Maleta



sobota, 11 kwietnia 2020

Realny świat

W realnym świecie
umrzeć można,
zapadać w sen,
hibernować.

W realnym świecie
kochać można,
przytulać się
i całować.

W realnym świecie
błądzić można,
szukać siebie
i odnaleźć.

W realnym świecie
żyć można,
marzyć
i spełniać marzenia.

Gdzie ten świat? Jest?
Tak!
W realnym świecie
człowiek zagubiony,
odnajduję sens istnienia.

©Ewelina Maleta


czwartek, 9 kwietnia 2020




fot.Ewelina Maleta

Cisza

W oddali widzę
wiatraków sznur,
kręcą się w równym tempie.
A w sercu czasem
kłujący ból
w tym całym
życia bezsensie.
Czasem człowiek
takie dni ma,
że potrzebuje ciszy.
CISZY
w której cały
sens życia
na nowo uchwyci.

©Ewelina Maleta


wtorek, 7 kwietnia 2020

Kropla tęsknoty

          Obrazek: Ewelina Maleta

Błyszcząca kropla rosy
spływa po twoim policzku.
Tęsknisz pewnie za kimś
kogo brakuje Ci teraz.

Samotnie z kroplą rosy
odnajdujesz w pamięci
obraz idealnej miłości,
takiej prawdziwej.

Ta kropla rosy,
ta łza tęsknoty za miłością.
Jedyną w swoim rodzaju
aż po kres.

Zostałeś sam samotny
z kroplą tęsknoty na policzku.

©Ewelina Maleta

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

MYŚLĘ O TOBIE...

Jak tu zebrać myśli
I ubrać je w słowa?
Jak odnaleźć drogę
do rozumu swego?
Kierować się sercem?
Ja tylko to umiem.
Rozum na drugim planie,
gdy serce zrozumie.

Lecz serce nie sługa,
noc będzie zbyt długa.

©Ewelina Maleta

Piękno

Fot. Ewelina Maleta 

Prawdziwe piękno rodzi się z prawdy,
Obleczone jest w miłość
I ukazuje dobroć ludzkiej duszy.

© Ewelina Maleta

niedziela, 5 kwietnia 2020


             Foto: I. M. 

Niedziela Palmowa

Lustus ut palma florebit
Rajskie życie w niebie
Zwycięstwo męczenników
Nieśmiertelność dusz
Odkupienie win
Męka i śmierć
Zmartwychwstanie
Radość i triumf
Nad grzechem...

©Ewelina Maleta

,, Zgryzota,,

Na odludziu pośród ludzi
Z tęsknotą w sercu
Pośród miłości
Ze smutkiem w oczach
I z uśmiechem na twarzy
Tęsknię do tamtych dni
Gdzie życie na świecie tętniło.
Wróciłabym do tego czasu,
Gdzie spokój i brak obawy.
Gdzie w lesie można było
Swobodnie z dziećmi chodząc
Po pracy stres odreagować.
Gdzie wiosną były spacery
I nocne wędrówki w świetle księżyca.
Gdzie po powrocie z podróży
Zagranicznej nie trzeba było
Po dwa tygodnie się izolować.
Gdzie świat był otwarty
Dla ludzi, a ludzie
O życie się własne nie bali.
Gdzie wiosną świat był kolorowy
A każdy napotkany  przechodzień
Był potencjalnie zdrowy.

©Ewelina Maleta


czwartek, 2 kwietnia 2020

Skarby...

Rodzi się z matki,
powstaje z miłości,
dla rodziców jest
jak lek na rany.

Daje radość życia,
jest sensem trwania
i ludzkiego istnienia,
ból w radość zamienia.

Największe skarby świata.

©Ewelina Maleta

Sen Marleny (proza terapeutyczna)

          
                  Foto: I. M. 


   Była sobie mała dziewczynka, która bardzo lubiła kwiaty i motyle. Miała na imię Marlenka. Mieszkała ze swymi rodzicami na wsi pod Warszawą. Latem lubiła biegać po łące i łapać motyle. Jej tata Józef, pewnego dnia wrócił z zakupów i przyniósł Marlence siatkę do łapania motyli. Dziewczynka biegała po łące ze swoją nową siatką i próbowała złapać w nią motyle. Poprosiła tatę, aby w pokrywce od słoika zrobił kilka dziurek. Planowała złapane motyle, przetrzymywać przez moment w słoiku, aby napatrzeć się na ich piękno, a dziurki w pokrywce były potrzebne, po to, aby mogły oddychać. Dziewczynka nie chciała zrobić krzywdy motylkom, tylko chciała się przyglądać im z bliska, a później je wypuścić na wolność.
Gdy była na łące i bawiła się z motylkami przy stawie, nagle poczuła pod gołą stopą, że na coś niechcący nadepnęła, była to ropusza łapka. Marlenka odskoczyła na bok z niepokojem, bo nie chciała nikogo skrzywdzić, a ropucha podskoczyła do góry, zakumkała i wskoczyła do stawu. Dziewczynka nie spodziewała się niczego złego, lecz tym czymś, co zostało przez nią nadepnięte przez przypadek była brzydka, szara ropucha, która wieczorem zamieniała się w straszną zmorę i przychodziła do ludzi nocą i powodowała swymi czarami złe sny, koszmary.
Ropucha patrząc rozgniewana ze stawu na dziewczynkę postanowiła ją ukarać i rzucić na nią zły czar:
- Hokus, pokus moje dziecię, od dzisiejszego dnia szczęścia nie znajdziecie, za moją uszkodzoną na łapce błonę twe ciało choroba pochłonie. Z dnia na dzień będziesz przez chorobę uwięziona jak te motyle co nosisz w słoiku.
I krzyknęła złośliwie:
 -Hokus, pokus niech się stanie, to moje zawołanie!
Widząc to wszystko i słysząc, trzy małe dobre wróżki-ważki, które w ten czas latały obok stawu, postanowiły pomóc Marlence i złagodzić czar strasznej ropuchy-zmory. Choć bardzo chciały całkowicie nie mogły odwrócić złego czaru, ale mogły sprawić, że czar zostanie przerwany pewnego dnia. Wróżki- ważki obserwowały dziewczynkę od dłuższego czasu i wiedziały, że to dobre dziecko, że nie potrafiła by skrzywdzić nawet muchy, a co dopiero motyli i ropuchy. Postanowiły, ze uratują dziewczynkę od złej klątwy.
Rzekły:
 - Czary, mary, hokus, pokus, uchroń dziewczę od choroby, zabierz włosy i zdejm czar złej ropuchy - zmory z Marlenki głowy. Biedne dziewczę wyzdrowieje, gdy dobry uczynek zrobi i jakieś zwierzę ozdrowi.
Tyle mogły zrobić dobre wróżki - ważki. Zdjąć czaru nie mogły całkowicie, ale mogły go złagodzić.         
  Dziewczynka wypuściła na wolność motylki ze swego słoika i wróciła do domu, ponieważ zbliżał się wieczór. W domu na Marlenkę czekała pyszna kolacja zrobiona przez jej mamę Helenę.Dziewczynka zjadła kolację, umyła się i poszła zmęczona spać. Nazajutrz rano obudziła się z bólem brzucha i gorączką. Mama nie wiedziała co się dzieje i zaparzyła jej miętę. Jak również dała Marlence leki od gorączki. Resztę lata dziewczynka spędziła w domu, dlatego, że zamiast zdrowieć, to z dnia na dzień była coraz słabsza i chudsza.
Pewnego dnia mama Marlenki rzekła do męża:
 - Józefie, to nasze dziecko jest coraz chudsze i słabsze, musimy z nią pójść do lekarza - jak mówili tak zrobili.
 Lekarz zbadał dziewczynkę i stwierdził, że musi skierować ją do szpitala, bo tak naprawdę, to nie wiadomo co dziewczynce dolega. Marlenka z dnia na dzień była coraz słabsza i chudsza. Na jej policzkach pojawiły się plamki jak skrzydła motyla. Wówczas zaczynał się wrzesień, a razem z nim nowy rok szkolny. Dzieci właśnie zaczynały swoją naukę w kolejnej klasie, a Marlenka nie mogła z nimi pójść do szkoły, ponieważ była chora i musiała pójść do szpitala. Dziewczynka przeszła szereg badań na oddziale dziecięcym, dano jej leki, lecz mimo wszystko czuła się coraz gorzej, jej plamki na skórze twarzy się powiększały i z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej, tak jakby na jej twarzy siedział wielki czerwony motyl.
Trzy dobre wróżki- ważki: Brunhilda, Gertruda i Mela cały czas czuwały pod szpitalem i trzymały pieczę nad dziewczynką. Cały czas czuwały pod oknem szpitalnym, by odsuwać od Marlenki złe koszmary nocne, które jej się bardzo często śniły i rujnowały jej zdowie. Działo się tak za sprawą złej ropuchy-zmory, wiedzmy która zsyłała koszmary senne do Marlenki. Wróżkom-ważkom było bardzo przykro, że nie mogą przerwać czaru złej ropuchy. Chciały pomóc Marlence, ale nie mogły zrobić nic więcej jak czekać na odpowiednią porę i czas.
Mama Marlenki cały czas przebywała z córką w szpitalu. Z dnia na dzień coraz bardziej była zrezygnowana widząc swoje dziecko coraz bardziej chore. Nie mogła patrzeć na ból i cierpienie dziecka. Prosiła Boga o zdowie dla Marlenki, modląc się:
 - Boże spraw, aby mojej córce się poprawiło, aby wyzdrowiała i nabrała sił. Ocal moje dziecko, a mnie zabierz jeśli jest taka Twoja wola. Pewnego wieczoru zaświecił nad Marlenką promyk nadziei, ponieważ sprowadzono dla niej nowy lek. Dziewczyna zasnęła i pierwszą noc od niepamiętnych czasów nie czuła bólu, ponieważ dobre wróżki- ważki, zesłał dla Marlenki z nieba pomoc. Anioła w postaci pięknego, białego, wielkiego psa, aby mógł chronić ją od zła. Tej nocy już nie bała się groźnego, złego czarnego psa, który chciał zbliżyć się do niej i znowu ją ugryźć, ponieważ u jej głowy czuwał piękny biały pies i chronił ją od złego, odganiając czarnego psa od Marlenki.
W środku nocy dziewczynka wybudziła się ze snu, ponieważ dostała wysokiej gorączki i dobre ciocie pielęgniarki robiły jej chłodne okłady i lekarze walczyli o jej życie, podając jej kolejną dawkę leku.  Dziewczynka ponownie zapadła w długi, głęboki sen. Marlenka śniła o zielonej łące i swoich motylach, które łapie w siatkę, a następnie biegnie do stawu i wypuszcza na wolność swoje zdobycze, motylki, aby mogły znów siąść na kwiatach i spić z nich nektar, po którym stawały się coraz piękniejsze. Przy stawie dziewczynka zauważyła wróżki-ważki, które zaczęły wołać Marlenkę, aby pobiegła za nimi, lecz nagle ze stawu wyłoniła się ropucha, która rzekła do Marlenki:
 - Nie idź za nimi, bo zniszczę wszystkie Twoje motyle.
 Marlenka zawahała się chwile, ale pobiegła za ważkami, które coraz głośniej nawoływały dziewczynkę:
- Chodź z nami, chodź z nami, nic się złego nie stanie z motylkami.
 Biegnąc za ważkami Marlenka, przystanęła obok drzewa, do którego doprowadziły ją dobre wróżki i zauważyła pod gałęzią, że leży na wpół żywe pisklę i umiera z pragnienia. Wzięła do rąk pisklaczka i pobiegła z nim szybko do stawu, aby dać mu pić. Po tym wszystkim małe pisklątko się orzeźwiło i wróciło bezpiecznie na rękach dziewczynki do swojego gniazdka. Marlenka uratowała czyjeś życie i w ten czas zły czar prysł.
Po trzech dobach Marlenka wróciła ze swego magicznego snu, na łóżko szpitalne. Obudziła się rankiem i krzyknęła:
 -Mamo, gdzie jesteś!
           Mama nagle wyłoniła się ze zdziwieniem z łazienki, podbiegła do córki i obięła ją i ucałowała. Pogładziła córkę po głowie i powiedziała:
- Choć od leków ci włoski się przerzedziły, to nic, bo zginął ci wreszcie ten wstrętny motyl z twarzy.
Dziewczynka po kilku dniach wróciła do domu. Było wówczas już Boże Narodzenie i w nowym roku od stycznia wróciła do szkoły. Jeszcze kilka razy odwiedziła szpital i swoje dobre ciocie w nim, ale już do wakacji dziewczynka była w pełni zdrowa i uśmiechnięta. Marlenka bardzo dobrze się uczyła i postanowiła, że w przyszłości zostanie weterynarzem i będzie leczyć chore zwierzęta. Jak postanowiła tak zrobiła. Ukończyła studia z bardzo dobrym wynikiem. Następnie zaczęła prace w schronisku dla zwierząt i tam poznała przystojnego chłopca, w którym się zakochała i wzięła ślub. Żyła długo i szczęśliwie opiekując się zwierzętami i lecząc ich chore rany.
Każde cierpienie uczy nas czegoś nowego, a życie to najlepszy nauczyciel jakiego możemy spotkać. Czasami nasze drogi są kręte, póki nie zrozumiemy, że nasze życie staje się w pełni wartościowe, gdy możemy służyć naszą pracą innym. Czasami dla nas tak niewiele, a dla innych cały świat, ale nie martw się na zapas: Dobrze będzie, musisz w to tylko mocno uwierzyć! Bo nad wszystkim Pan Bóg czuwa, w swej opiece wszystkich ma. Krzyża nie poskąpi ludziom, by uchronić ich od zła. "Albowiem ilekroć nie domagam, tylekroć jestem mocny"*.Także wstań jutro pogodny i uśmiechaj się do ludzi, bo czasami nam do szczęścia starczy czyjś pogodny uśmiech, dobre słowo, miły gest. Tak niewiele nam potrzeba,  a tak ważne w życiu jest :)

 © Ewelina Maleta

*2 List do Koryntian 12,10.


środa, 1 kwietnia 2020

LILIO...

                                          fot.Ewelina Maleta


Dla Ciebie LILIO,
kwiecie dobrej nowiny.
,, Madonna Lilia"
symbolu czystości
cnoty i chwały.
Jesteś majestatyczna
i zwiastujesz przebaczenie.
Królowo, piękno młodości!
Z Tobą idzie odrodzenie i odnowienie.
Wyzwań się w życiu nie boisz,
wręcz przeciwnie są dla Ciebie zachętą.
Ambitna i z pasją kroczącą przez życie.
Początku czegoś nowego!
Dają Cię w darze ludziom,
którzy doznali straty,
aby mogli złagodzić ból sera
i abyś mogła być lekiem na jego rany.

©Ewelina Maleta

Silna...

Musisz być silna
dla ludzi i świata.
Musisz zrozumieć,
że to przetrwamy.

Musisz być silna,
choć czasem sił brak.
Ty będziesz dzielna,
dla mnie, dla bliskich.

Musisz być silna
i nawet nie wiesz,
jak wieka siła
w Tobie drzemie.

Musisz być silna,
ja wiem  o tym.
Jest ciężko, każdy teraz
ma jakieś kłopoty.

©Ewelina Maleta