Nasza przyjaźń,
Nasz szacunek.
Niezabudki
Nie zapomnij...
Że kiedyś byłam.
© Antonina M. Wiśniewska
Między szkołą mieszczącą się pół kilometra od zagrody krzemienia, znajdował się jeszcze Kaplica i Remiza Strażacka. Na lekcjach w szkole było ciekawie. Lekcje prowadziła pani Marysia. Ta pani była dobra dla niej. Czesała jej rankiem włosy i czasem dawała kanapki, bo mama miała bardzo dużo obowiązków i nigdy jej nie czesała, nigdy jej nie ubierała i nigdy nie robiła kanapek do szkoły, albo jej nie było, albo była chora i trzeba było jej usługiwać. Dzieci było dość sporo w klasie 24 osoby, 8 dziewczyn i 16 chłopców. Złota róża w szkole odróżniała się swoim imieniem. Miała inne niż wszyscy, więcej takich imion nie było, a co najlepsze w dzienniku była zapisana inaczej, a inaczej na nią wszyscy wołali. Mama wytłumaczyła jej, że tak musi być dla jej bezpieczeństwa. Wołali na nią tak jak mówiono zawsze o niej. To imię dała jej ta Pani co była przed pójściem do stomatologa, gdy jej leczono zęba. Popołudniami i w soboty często złota róża bawiła się ze swoją koleżanką, sąsiadką młodszą od siebie o trzy lata. Ta dziewczynka miała na imię Justyna. Miała piękne kręcone włosy. Złota róża lubiła ją czesać. Na strychu stała kolebka na bujnych biegunach i stały dwie szafy pełne ubrań. Leżała stara walizka, po jej nowym tacie. Jej tata z tą walizką był w Krakowie, gdy był młody i miał 16-17 lat. Wówczas poznał tam prawdziwą mamę złotej róży. To była jego pierwsza miłość. Miłość lat młodzieńczych. Obok walizki stał neseser pomarańczowy, skórzany, z kieszoneczką z boku zapisaną na klamerkę. Tak jak u tornistra. W środku w tym neseserze leżały listy od jej prawdziwej mamy i telegramy od taty i mamy, z informacjami gdzie mają przyjechać, lub kiedy przyjadą. Np. O tej i o tej godzinie w tym dniu będę w Łodzi. Przyjedź z małą. Agnieszka. Lub inny: Niebawem wracam do Polski. Chcę ją zobaczyć. Pewnie mi już urosła sporo. Antek. Listy były zazwyczaj od tej Pani jak z bajki. O czym te listy były. O wtorku, o łzach, o misiu, o piesku, o kotku o cierpieniu, o tęsknocie. Eveline lubiła zaglądać do tych listów. One były adresowane do niej. W tych listach miała coś cennego. Były piękne i takie jej, skierowane do niej. Te listy przychodziły razem z paczkami, na święta lub z książkami. Bardzo lubiła Koziołka Matołka i Pacanów. Tę bajkę czytała jej jasnowłosa Pani, gdy ona miała gorączkę. Lubiła także bajki o Księżniczce Sisi. I baśnie Andersena. Lubiła świat bajek i sama chciała żyć jak w świecie bajek. Czasem była Kopciuszkiem, a nawet najczęściej nim była, nad stawem była pięknym motylem, za zagrodą była Calineczką pośród pięknych stokrotek, a na strychu była w siódmym niebie. Wisiała tam również torba skórzana. Dostała ją Eveline od tej pani o blond włosach i spódnica w kratę reglanowa. Stały szpilki starszych sióstr i wiele bajecznych rzeczy. Gdy bardzo tęskniła po czytaniu listów, brała swój niebieski kombinezon zimowy i przytulała się do niego. Wchodziła do swojej niebieskiej kolebki i tam zasypiała ze łzami w oczach.
© Antonina M. Wiśniewska
*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *
U mnie przy domie
zawsze będzie wisiała.
Biało - czerwona
to Polski chwała.
Biel to orzeł i serce czyste.
Czerwień to miłość i przelana krew.
Nie podnoś Polsko ze zdziwienia
do góry brew.
Nie zawsze w Polsce miłość była.
Czasem i krew flagę poplamiła.
Miłość jest wtedy, gdy pokój i siła.
A krew gdy wojna, czasem gdzieś wroga mogiła.
Ile na fladze jest zapisane?
Tyle przodkom naszym przeżyć było dane.
© Antonina M. Wiśniewska
*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody.jutro
Autor A. M. W. *