niedziela, 28 sierpnia 2022

Solina

                      Foto: A. M. W. 

Tu płynie rzeka 

Solina.

Pod tamą Antonina

widziała olbrzymiego lina. 

Kucharz soli na 

patelni lina. 

Ani los ani życie. 

So! Lin na patelni

pachnie znakomicie. 


© Antonina M. Wiśniewska



niedziela, 7 sierpnia 2022

Przymiot Boski

                           Foto: A. M. W. 


Antropocentryzm odzwierciedla

moje życie i świat dookoła. 

Z egocentryzmem nie mam nic

wspólnego. 

Wiem jednak, że mimo

znaczenia w świecie, 

na właściwym miejscu 

jest moje ego. 

Nie jestem toksyczna, 

lubię czasem zażartować. 

Z kwaśnych dni życia

smak miodu zachować. 

Z ciężkich doświadczeń

wyciągnąć wnioski. 

Nie bać się mówić 

o tym co złe. 

Gdy zbłądzisz 

i wejdziesz na mój teren. 

Ja szybko naprostuję cię! 


© Antonina M. Wiśniewska


poniedziałek, 11 lipca 2022

SEN

 Dziś przyśnił mi się ojciec, 

który mnie wychował. 

Stał daleko ode mnie

i krzyczał głośno do mnie słowa:

"- Dziecko, jakby mnie tak dokuczali, 

to ja bym tych skurwysynów spalił! " 

Nie bój się moje dziecko:

Jestem z tobą.

Bóg cię ocali. "

© Antonina M. Wiśniewska

niedziela, 3 lipca 2022

Bajka o kreciku i złotej róży cz. 7

 


Zbliżały się wakacje. Wieczorem razem z tatą, z Czarcich Wierzb przyjechała piękna pani z Warszawy. Przywiozła jej czarną spódniczkę, białą bluzeczkę i czarną aksamitem i białe rajstopki ażurowe i piękne różowe buciki. Lakierki. Ubrała Eveline w te ubranka i powiedziała, że pięknie wygląda. Wyglądała wówczas przy pani z Warszawy jak ona, tylko dużo mniejsza. Pani nie mogła się nacieszyć małym promyczkiem. Spały razem tej nocy aż do 6:00 rano. Wstały obie i wyszły na przystanek na autobus o 7:00. Pojechały do Czarnych Wierzb, a z nich następnie do Krainy nad rzeką Mleczną. O 9:30 miały pociąg do Warszawy. Droga w pociągu się wlokła jak ślimak. Eveline siedziała u pani na kolanach i słuchała bajek jakie jej opowiada. Były to piękne bajki: O pięknej i Bestii, o Kopciuszku, o Gerdzie i Kaju. Po długich godzinach dotarły na Dworzec Centralny. Tramwajem pojechały następnie do Telewizji. Tam piękna biała pani posadziła ją obok siebie na krzesełku przy stoliczku. Poprawiła jej włoski i powiedziała, żeby Eveline na czas prowadzenia programu była poważna i grzeczna. Dziewczynka zrobiła co mówiła pani. Po zakończonej audycji dla dzieci obie wyszły szczęśliwe z budynku i poszły na lody i obiad. Później pani pokazywała jej Warszawę, kolumnę Zygmunta, opowiadała jej kim był. Pokazywała jej sklepy. Weszły do jednego z nich i pani tam kupiła jej piękną czerwoną sukienkę z falbankami w czarne grochy. Mówiła do Eveline, że jest jej szczęściem i biedroneczką. Poszły dalej po czarne buciki. Weszły do sklepu obuwniczego. Pan sprzedawca odrzekł:

- Dzień dobry pani Agnieszko. 

Pani odrzekła:

- Dzień dobry. 

- A skąd ma pani takie piękne skarby podobne do pani? 

- A to moja kuzynka z Węgier. 

Eveline uśmiechnęła się do sprzedawcy i pan pogłaskał ją po głowie. Razem z panią wybrały dla niej buciki czarne i poszły do domu pani. Tam obie zrobiły czułki czarne dla biedronki i bawiły się w teatrzyk. Pani nadziała czarną marynarkę i spodnie i udawała że jest żukiem, a Eveline była biedroneczką. Po zabawie zjadły kolację poszły spać. Pani opowiadała jej, że rankiem pojadą na Mazury do krainy jezior i wód. 

© Antonina M. Wiśniewska



wtorek, 21 czerwca 2022

Na zakręcie


Na zakręcie życia stojąc

nie bój się skręcić. 

Po zakręcie dalej jest 

linia prosta. 

Życie nie może się składać

tylko z prostych dróg.

Czasem przyjdzie nam 

przepłynąć morza, 

przelecieć nad oceanami, 

Najważniejsze, to mieć miejsce, 

do którego się wraca jak na skrzydłach. 

© Antonina M. Wiśniewska



czwartek, 16 czerwca 2022

Ludzie Boga


My ludzie Boga

naród wybrany 

szliśmy dziś razem

w asyście Pana. 

My ludzie Boga

ludzie jedności

nieśliśmy w sercu

drabinkę miłości. 

© Antonina M. Wiśniewska



niedziela, 5 czerwca 2022

Inflacja

               Foto: A. M. W. 


Pewnych rzeczy brak 

i inflacja jest ot tak. 

Z inflacją jest jak z deszczem. 

Jest deszcz mamy podaż /

roślina wzrosła mamy popyt \

Cena urosła z braku czegoś, 

co stanowi element bazowy. 

Wyrównanie tego powinno 

zahamować inflację. 

No chyba, że inflacja

jest sztucznie napędzana, 

wówczas to samobójstwo 

dla społeczeństwa. 


© Antonina M. Wiśniewska




niedziela, 15 maja 2022

środa, 4 maja 2022

Bajka o kreciku i złotej róży cz. 6

 



Między szkołą mieszczącą się pół kilometra od zagrody krzemienia, znajdował się jeszcze Kaplica i Remiza Strażacka. Na lekcjach w szkole było ciekawie. Lekcje prowadziła pani Marysia. Ta pani była dobra dla niej. Czesała jej rankiem włosy i czasem dawała kanapki, bo mama miała bardzo dużo obowiązków i nigdy jej nie czesała, nigdy jej nie ubierała i nigdy nie robiła kanapek do szkoły, albo jej nie było, albo była chora i trzeba było jej usługiwać. Dzieci było dość sporo w klasie 24 osoby, 8 dziewczyn i 16 chłopców. Złota róża w szkole odróżniała się swoim imieniem. Miała inne niż wszyscy, więcej takich imion nie było, a co najlepsze w dzienniku była zapisana inaczej, a inaczej na nią wszyscy wołali. Mama wytłumaczyła jej, że tak musi być dla jej bezpieczeństwa. Wołali na nią tak jak mówiono zawsze o niej. To imię dała jej ta Pani co była przed pójściem do stomatologa, gdy jej leczono zęba. Popołudniami i w soboty często złota róża bawiła się ze swoją koleżanką, sąsiadką młodszą od siebie o trzy lata. Ta dziewczynka miała na imię Justyna. Miała piękne kręcone włosy. Złota róża lubiła ją czesać. Na strychu stała kolebka na bujnych biegunach i stały dwie szafy pełne ubrań.  Leżała stara walizka, po jej nowym tacie. Jej tata z tą walizką był w Krakowie, gdy był młody i miał 16-17 lat. Wówczas poznał tam prawdziwą mamę złotej róży. To była jego pierwsza miłość. Miłość lat młodzieńczych. Obok walizki stał neseser pomarańczowy, skórzany, z kieszoneczką z boku zapisaną na klamerkę. Tak jak u tornistra. W środku w tym neseserze leżały listy od jej prawdziwej mamy i telegramy od taty i mamy, z informacjami gdzie mają przyjechać, lub kiedy przyjadą. Np. O tej i o tej godzinie w tym dniu będę w Łodzi. Przyjedź z małą. Agnieszka. Lub inny: Niebawem wracam do Polski. Chcę ją zobaczyć. Pewnie mi już urosła sporo. Antek. Listy były zazwyczaj od tej Pani jak z bajki. O czym te listy były. O wtorku, o łzach, o misiu, o piesku, o kotku o cierpieniu, o tęsknocie. Eveline lubiła zaglądać do tych listów. One były adresowane do niej.  W tych listach miała coś cennego. Były piękne i takie jej, skierowane do niej. Te listy przychodziły razem z paczkami, na święta lub z książkami. Bardzo lubiła Koziołka Matołka i Pacanów. Tę bajkę czytała jej jasnowłosa Pani, gdy ona miała gorączkę. Lubiła także bajki o Księżniczce Sisi. I baśnie Andersena. Lubiła świat bajek i sama chciała żyć jak w świecie bajek. Czasem była Kopciuszkiem, a nawet najczęściej nim była, nad stawem była pięknym motylem, za zagrodą była Calineczką pośród pięknych stokrotek, a na strychu była w siódmym niebie. Wisiała tam również torba skórzana. Dostała ją Eveline od tej pani o blond włosach i spódnica w kratę reglanowa. Stały szpilki starszych sióstr i wiele bajecznych rzeczy. Gdy bardzo tęskniła po czytaniu listów, brała swój niebieski kombinezon zimowy i przytulała się do niego. Wchodziła do swojej niebieskiej kolebki i tam zasypiała ze łzami w oczach. 

© Antonina M. Wiśniewska


*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *



poniedziałek, 2 maja 2022

Biało-czerwona 🇵🇱


U mnie przy domie 

zawsze będzie wisiała. 

Biało - czerwona 

to Polski chwała. 

Biel to orzeł i serce czyste. 

Czerwień to miłość i przelana krew. 

Nie podnoś Polsko ze zdziwienia 

do góry brew. 

Nie zawsze w Polsce miłość była. 

Czasem i krew flagę poplamiła. 

Miłość jest wtedy, gdy pokój i siła. 

A krew gdy wojna, czasem gdzieś wroga mogiła. 

Ile na fladze jest zapisane? 

Tyle przodkom naszym przeżyć było dane. 


© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody.jutro

   Autor A. M. W. *




poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Na zdrowie



Śmigle rózgą lej po nogach

gustownie zmieniaj stroje

dynamicznie lej wodą

nygus i jego podboje. 


© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *



sobota, 9 kwietnia 2022

Kobieta ziemia




Kobieta jest jak ziemia. 

Ziarno rzucone w złą glebę obumrze. 

Bo tam gdzie nie ma miłości i ciepła

wszystko umrze. 

Na kłamstwie jeszcze nic nie zbudowano. 

A jak zbudowano to runęło. 


© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *



wtorek, 5 kwietnia 2022

ROSJA

Rzeźnicy ludzi i gwałciciele

Okupanci obcych terenów

Stado wampirów i złodziei

Jawnie zabijają ludzi

Agresywnie i brutalnie łupią co popadnie. 

© Antonina M. Wiśniewska


*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *




środa, 30 marca 2022

Ech życie...


W miłości naszych serc

i w metaforze życia. 

W koronkowej pajęczynie

w złotej oprawie. 

Życie człowiecze, 

człowieczy los. 

Od losu czasem ciężki cios,

czasem życia karuzela

i zabawa co niedziela. 

Czasem lustro i odbicie. 

Ech to życie, ech to życie!!! 

Czasem uczuć bombardowania

a po nich ciężkie wojenne rozstania. 

Z drużyną ciężkie boje. 

Zostajesz sam i ona sama. 

Bo drużyna wielka dama. 


© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *




wtorek, 15 marca 2022

Antychryst ze Wschodu

 



Był pewien zdrajca, 

                                   A

                                        N

                                             T

                                                 Y

                                                      C

                                                 H

                                             R

                                       Y

                                   S

                               To

On rozpętał wojnę wśród ludzi swych. 

I Europejczyk i Azjata. 

Zamiast scalić w kryzysie świat, 

ten prowadzi do rozłamu świata. 


    © Antonina M. Wiśniewska         

     *Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *



środa, 2 marca 2022

Ballada z ojcem


W malutkim sercu moim

w malutkich moich snach

w malutkich rączkach moich

w malutkich moich łzach. 


W wielkiej tęsknocie serca

w miejscu gdzie był mój dom

we wspomnieniach z dzieciństwa

Twoich wojskowych ramion schron. 


W spacerze lasu Gór Świętokrzyskich

w korzeniach tamtejszych drzew

u stóp dębu Bartek

słyszę tam czasem śpiew, Twój śpiew. 


Moja mała księżniczko, malutka moja

jesteś tak delikatna i słodka

włosy Twoje miękkie, złote jak len

to był upalny, twoich urodzin lipcowy dzień. 


Szedłem z Tobą za rękę przez szlak królewski

twoja twarz śliczna jak lalki, porcelanowa

ja już stary, szara, siwa moja głowa

miałem Cię na chwilę, piękną chwilę. 


Wieczorem w sercu smutek, a na twarzy łez tęsknoty tyle. 

© Antonina M. Wiśniewska


*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *




niedziela, 20 lutego 2022

Duch


Będąc osiem metrów pod ziemią, 

poczułam drżenie mięśni i zawrót głowy. 

Po chwili usłyszałam w mojej głowie

głos z mojego dzieciństwa, znany głos:

- Tu mnie łamano! Tu mnie trzymano. 

Będąc ostatnia przeszłam przed męża, 

co by nie upaść, a za chwilę przystanęliśmy

 i usłyszałam miły głos pani oprowadzającej:

- Niegdyś tu była sala tortur. 

Pierwsze co mi przyszło na myśl

to słowa Wisławy Szymborskiej:

"Ludzie ludziom zgotowali ten los"

NIGDY WIĘCEJ! 


(Pamięci Józefa J.) 


© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *






środa, 9 lutego 2022

Bajka o kreciku i złotej róży. Część 5.

 

                      Foto: I. M. 

- Mikołaju jesteś cudownym człowiekiem. Ponoć pochodzisz z Laponii. Św. Mikołaj to ktoś dobry, bezinteresowny i wspaniałomyślny. U taty w pracy za Czarcim Grodem odbywają się Mikołaju bale karnawałowe i wtedy tam przebywasz. I moje siostry i brat dostają paczki, a o mnie zapominasz. Tata Józef mówi wówczas, że ja też dostanę paczkę, ale inną z listem z Warszawy. Będą tam pewnie jakieś ładne książki i ubrania. Do mnie paczka przychodzi w listopadzie z książkami do szkoły. To też prezent. Nie wszystkie dzieci dostają słodycze. Mnie wystarczą książki i tak się cieszę, wówczas już mam to co inne dzieci w zerówce. Trochę z opóźnieniem, ale są. Jednak ktoś tam pamięta jeszcze o mnie. Dziękuję Ci Mikołaju za wszystko co mam. Za moje cwane starsze siostry i brata, za dach nad głową i za podwójną mamę i tatę. Kocham ich wszystkich za to, że są. 

Z Finlandii Leweline popłynęła marzeniami do  Belgii, tam spotkała skrzaty. Te skrzaty miały dużo słodyczy. Poczęstowały dziewczynkę. Najlepsze były takie wafelki, które jak kładzie się na szklankę z herbatą albo kakao to robią się miękkie i w środku mają pyszny karmel. Ten karmel jest taki ciągnący jak nasze cukierki Krówki. Zerknęła w prawo zobaczyła jezioro La Platte Taille, a na nim  Smerfy, które płynęły do Europarlamentu do Brukseli. Był tam Papa Smerf urody Francuskiej, Smerfetka urody Polskiej, nie za piękna, ale nasza miała ciemne włosy, Ważniak urody Niemieckiej, był też jeszcze jeden Ważniak urody Polskiej, ale jego już wygonili do domu. Już niedługo zasłuży na emeryturę smerfią,  i była jeszcze jedna Polska Smerfetka, blondyneczka, szlachetna o pięknym barwnym głosie i smerfnej urodzie. Jednym słowem wyglądała jak Polska królowa Smerfów. Bo królowa to ktoś dobry i szlachetny, to ktoś kto dba o swoje Królestwo i życie w nim. W wiosce Smerfów było fajnie, ale czas uciekał i czas było wracać w kierunku domu. Robiło się już chłodniej. Następne jeziorko to było Jezioro Neusiedler See graniczące z Węgrami, a Węgrzy mówili, że to Jezioro Ferro. W Austrii do Wiednia płynął Czerwony Kapturek w odwiedziny do Trolli. 

- Jak się miewasz Czerwony Kapturku? 

- Dobrze. Jadę odwiedzić Trolli. Mam dla nich prezent. Narty. 

- Mówisz narty. 

Leweline nagle się zasmuciła. Przypomniała sobie o paczce z Warszawy, tam też były narty. Takie ładne pomarańczowe i białe łyżwy. Na nartach próbowała jeździć, ale zabrał jej je brat zimą, bo powiedział, że jest niemotą i połamie się na nich, a na łyżwach jeździły zimą jej starsze siostry, ponieważ razem z matką stwierdziły, że na nią są za duże. Z paczki Leweline miała tylko dla siebie taki ładny kremowy sweterek. Był śliczny. Pewnie mama z Warszawy bardzo za nią tęskniła skoro jej przysłała taki ładny sweterek. Siostry mówiły, że to z pewnością sweterek z Pewexu. Leweline bardzo go szanowała. Chodziła w nim tylko do szkoły i zdejmowała go w szkole i w niedzielę. Wtedy czuła się piękna jak szła do szkoły. Nikt nie miał takiego ładnego sweterka jak jej. Był kremowy i miał piękne wzorki jak austriackie. W szkole obowiązkowe były granatowe fartuszki z białymi kołnierzykami. Każdy miał taki sam. Dziewczynki i chłopcy tak samo wyglądali w nich. W Austrii było pięknie. Malownicze alpejskie scenerie. A dalej następne Państwo Europy. Bułgaria, a w nim piękny zapach olejku różanego. Róże są piękne i można ich używać do kąpieli ich płatków. Tam na Jeziorze Burgas spotkała nosorożca i krokodyla płynęli w stronę Francji z olejkiem różanym na najdroższe perfumy świata. We Francji czekał na nich Kruk i Lis na Jeziorze Bourget. Te olejki mieli dostarczyć do Paryża. Paryż jest piękny. Najpiękniejszy Francja ma język, taki melodyjny. Mama dziś na spacerze przed stomatologiem jej opowiadała, że Francuski przysmak to żaby. Żabie udka. We Francji są także piękne perfumy. Budownictwo przecudne: Wierza Eiffla i Disneyland. Jak będę dorosła to będę mówić:

 - J'suis Polonez. J'habite a Dolina Krzemienia. Może kiedyś zostanę pisarzem, mam bardzo rozbudowaną wyobraźnię. Kto to wie? Może kiedyś pojadę do Francji? Z pewnością. Odwiedzę Operę i wiele wiele pięknych zabytków i zrobię sobie zdjęcie przy Łuku Triumfalnym, ale to będzie kiedyś jak coś osiągnę i będę wielkim zwycięzcą. Moja prababcia ponoć pięknie śpiewała i miała operowy głos. A dziś muszą mi wystarczyć tylko Bajki Le Fontaine. Lewelinę myśląc już o tych żabich udach już trochę zgłodniała jednak popłynęła marzeniami do następnego kraju. Na Jeziorze Trychonida w Grecji spotkała jastrzębia i słowika. Z jeziora było widać Ateny i Herkulesa na Olimpie.  Coraz bardziej zmęczona podróżą Leweline popłynęła do Hiszpanii. Piękny Madryt. Wieżowce w Benidormie. Pooglądała Corridę, Banijoles i balonem pofrunęła dalej do Holandii. Tam już z daleka w Amsterdamie spotkała pechowego krasnala Wiglata, który rwał tulipany. Zamierzał popłynąć jeziorem Tjeukemeer  do Tomcia Palucha. Dalej w podróży była Irlandia, niekończące się łąki, a na nich koniczynki czterolistne. W Dublinie przywitał ją św. Patryk i węże, których bał się panicznie. Leweline dała wężom jabłka i poszły sobie do Jeziora Loch Coirilo.  Ostatnim jeziorem jakie napotkała przed pójściem na kolację było Jezioro Urańsko, a na nim Dalmatyńczyk, który trzymał dla niej piernik w kształcie serca. W Zagrzebiu powąchała piękne Irysy. Pozachwycała się największymi plażami w Europie "Złoty Róg". Założyła Dalmatyńczykowi krawat i wróciła do Grodu Krzemienia do domu i do szarej rzeczywistości. Na kolację był zawsze jakiś paskudny żytnio- pszenny chleb, którego tylko trochę poskubała, żeby jutro nie mieć boleści i zaćmienia umysłu, a po pół godziny biegunki. Wolała jeść jabłka, marchewki, sałatę, rzodkiewki. Uwielbiała w dzieciństwie rzodkiewki i co jeszcze lubiła: słoneczniki i kalarepę i szczaw. Warzywa bardzo lubiła. To był jej przysmak. Zupy były ble, najczęściej gotowane na słoninie i zaprawiane kiszoną kapustą i mąką. Ohyda. Najlepszy był krupnik i mnie jej szkodził. Leweline w dzieciństwie była drobna, filigranowa i skromna dziewczynka. 

© Antonina M. Wiśniewska


*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *



Bajka o kreciku i złotej róży. Część 4.

 


- Myszko Pliszko jesteś bardzo miła i miło mi się z tobą rozmawia. Zostaniesz moją przyjaciółką. Odwiedź mnie w mojej zagrodzie. Tam zawsze mnie znajdziesz. Chyba, że tata przestanie pracować i zabierze mnie do Warszawy. Ale to chyba raczej niemożliwe. Pokochałam już mojego tatę nowego ma na imię Józek i jest bardzo dziwnym i pracowitym człowiekiem. Pracuje w wielkim zakładzie, za Czarcimi Wierzbami jeszcze kilka kilometrów. Tam robi nakrycia do dachów na mieszkania. Mój drugi tata jest bardzo zdolny i potrafi naprawić każdą maszynę. Jest bardzo dobrym mechanikiem. Naprawiał samoloty i był również pilotem.  W wojsku poznał mojego prawdziwego tatę. 

- Fajny ten twój tata! 

- Jest odpowiedzialny i bardzo dużo pracuje. Ciągle jego nie ma w domu. Ma bardzo dużo swoich dzieci i mnie. Ale ostatnio powiedział mi, że jestem jego najlepszym przyjacielem i że mnie kocha tak bardzo jako dziecko, jak kochał moją mamę w wieku 17 lat, tę która mnie urodziła. Poznał ją w Grodzie Kraka. Mówi, że jestem taka sama jak moja prawdziwa mama. Myszko Pliszko, a wiesz u mnie w Polsce też są wielkie jeziora. Największe jest Jezioro Śniardwy. Znajduje się obok Mikołajek. A wiesz skąd o tym wiem? 

- Skąd. 

- Moje starsze siostry jak coś czytają i się uczą na głos to ja to wszystko koduję w mojej mądrej główce. One myślą, że ja mało wiem, bo mało mówię. Ale jestem milczek i gromadzę informacje po, to by być mądrą i się uczyć.  Mało do nich mówię, bo one zawsze się ze mnie śmieją, że jestem mała i głupia. Jak będę duża to odwiedzę Jezioro Wigry. Tam widziałam w telewizji ładny pomnik nazywał się Perła Papieska. Mój prawdziwy tata mówił, że jak urosnę to zabierze mnie z moją prawdziwą mamą na Litwę do Wilna. Mówił, że Wilno to piękne miasto i że tam dużo jest Polaków. Jest też tam Cmentarz Rosa i serce Matki Piłsudskiego. Wilno to piękne miasto. Najpiękniejsza jest Ostra Brama i Matka z księżycem z gwiazd dwunastu. Na Litwie też są Troki, a w nich wielu ludzi mówi po rosyjsku: - Nie panimajem. To znaczy nie rozumiem. 
- Miło Cię było poznać Myszko Pliszko biegnę do następnego jeziora. 

Leweline podbiegła do następnej kałuży popatrzyła na nią, położyła kolejny kamyk na urwanym  z gałązki jaśminu listku. Pomyślała i w jej głowie ukazał się biały bocian, a także Egla żona Żaltisa. 

- Witaj bocianie! Witaj Eglo! Z jakiego kraju jesteście? 

- Jesteśmy z Litwy a naszą stolicą jest Wilno. 

- Duże to wasze Jezioro! Po jakim jeziorze płyniecie?

- Płyniemy do Mateczki gąski. Jesteśmy na Jeziorze Dryświaty. 

- Miło was było poznać pozdrówcie ode mnie Mateczkę i gąski. 

Dziewczynka podbiegła do następnej kałuży.  Znowu zerwała jeden listek i położyła na nim kamyk. Zamknęła oczy zobaczyła w odali Katedrę Notre Dame i panią. Leweline odparła: 

- Kim jesteś? 

- Jestem Róża Luksemburg. Mieszkam w Luksemburgu. Moją stolicą jest Luksemburg i płynę po Jeziorze Sure.  U nas jest wiele podziemnych tuneli i piękne krajobrazy. 

- Miło cię było poznać Różo. Ja też jestem róża. Tata mój mnie ostatnio tak nazwał i obiecał mi złotą książeczkę na komunię. Dla swojej złotej róży. Tam mi powiedział, a mój tata wilk nigdy nie kłamie. 

 Następnie dzewczynka zerknęła na mnóstwo malutkich kałużek, było ich może ze 3000. Zobaczyła na największe z nich i dostrzegła na listku zająca i lisa il Ceipe. 

- Dzień dobry! Skąd jesteście moi mili? 

- Jesteśmy z Łotwy. Naszą stolicą jest Ryga. Płyniemy po Jeziorze Łubań odwiedzić naszych znajomych. Śpieszy nam się dziewczynko. Do widzenia. Pomachali i odpłynęli. 

Następny akwen był duży, to było Morze Śródziemne. A na nim płynął Sokół Maltański odwiedzić marynarza Papaya na Malcie. 

Dziewczynka krzyknęła: 

- Skąd jesteś sokole? 

- Z Valletty. To stolica Malty. Piękna. Zapraszamy do niej. 

- Muszę sokole wracać do domu bo mama się będzie martwić o mnie. 

Dziewczynka zauważyła następną kałużę. Położyła na niej listek i gdy otworzyła oczy zamiast kałuży zobaczyła łódź, a na niej Sillasa. Zagadała do niego: 

- Kim jesteś? 

- Jestem chłopcem z cyrku. Mam na imię Sillas. Mieszkam w Niemczech i płynę po Jeziorze Bodeńskim w stronę Szwajcarii. 

- Pewnie odwiedzisz Myszkę Pliszkę. I pewnie lubisz słuchać Bacha, Wagnera i Beethovena. 

Moja prawdziwa mama mówi, że Niemcy to dobrzy muzycy. Mój dziadek, też ponoć był muzykiem. Grał na fortepianie i pianinie. Nie był Niemcem tylko Węgrem. Ale też umiał grać. 

- Nie znam jej. I ciebie też. Do widzenia. 

Następne jeziora jakie odwiedziła Leweline i oznaczyła je listkami i kamykami to były piękne jeziora włoskie. Garda i Como. Na jednym siedział Kopciuszek i płynął do stolicy, Rzymu, a na drugim Bracia Lorenzo. Dziewczynka pomachała podróżnikom i pobiegła dalej. Krzyknęła tyko do Kopciuszka, że ją kocha i zawitała nad Jezioro Balaton. Mama opowiadała jej o dziadku i Balatonie. Budapeszcie i Węgrach. Mówiła, że Peszt jest bogaty, a Buda uboższa i że jest tam Wzgórze Galerta. I o Pipi Pończoszance, gdy ciężko jej było zakładać rajstopy. Ale nie Pipi będzie gdzie indziej następne jeziorko. Kolejny listek i kamyk. Łódka a na niej Pipi. 

- Skąd jesteś Pipi Pończoszanko? 

- Mieszkam w Sztokholmie, a Sztokholm jest w Szwecji. Mam tam kolegów i koleżanki nazywają się Dzieci z Bullerbyn. Płynę po Jeziorze Wener. Odwiedzę je. U nas pora roku lato. Pewnie się będą bawić na dworze tak jak i ty. Pozdrawiam Cię dziewczynko. Jesteś piękna jak Kopciuszek. 

Leweline uśmiechnęła się. Wreszcie ktoś jej powiedział, że jest piękna i to jak Kopciuszek. A Kopciuszek był śliczny i zakochał się w nim książe. To już coś. Może w przyszłości będę bogata? Kto to wie? Pobiegła do następnej kałuży. Zrobiło się nagle chłodniej zobaczyła w nim dżdżownicę i pomyślała, że to z pewnością Biały wąż i polodowcowe Jezioro Bohinj w Słowenii, widać w oddali było stolicę Lublana. 

Dalej pobiegła i zauważyła Jezioro Szczyrbskie, piękne widoki górskie. Spotkała Janosika. Wędrował po Słowacji do Bratysławy. Zajrzała do Rajskich Tieplic i powiedziała piękne góry. Zajrzała do Żyliny i przez Zwardoń wróciła do Polski. Oj drogi były kręte. 

Następną napotkaną osobą był Hrabia Drakula płynący po Lacul Razim do Bukaresztu. To była Rumunia. Z Rumunii powędrowała do Portugalii. Tam na jeziorze Alqueve pływała zaczarowana Arabska Księżniczka, a obok Lizbony chodził kot Dinolingo. 

Z Portugalii pofrunęła na Cypr. Spotkała słone Jezioro w Larnace. W Nikozji odwiedziła Królewnę Śnieżkę z bajki o złej królowej i nagle sobie przypomniała, że jak wróci do domu to pewnie ją skrzyczą, że się pomoczyła. Ale co tam. Lubiła podróżować po ciepłych oceanach, morzach i jeziorach. W końcu była łabędziem. Jej mama mówiła na nią, że jest jak brzydkie kaczątko. Z Cypru  powędrowała do Czech. Jak było tam pięknie. Podziwiała wiele zamków i ruin. Zobaczyła tam Jezioro Czarne, a na nim płynął Krecik, ale tym razem Albercik. Siedział i pił piwo. Krzyknął. Leweline jesteś ładniejsza i mądrzejsza od mojej żony. Tego Ci ona zazdrości, a ja o tobie mogę tylko pomarzyć. Gdy dorośniesz będziesz miała z nią przeboje. Pozdrawiam Krecik Albercik. Dalej była Dania, a na niej mnóstwo wysp. Wiele nie zamieszkałych. Na jeziorze Arreso spotkała dziwnego olbrzyma Johna z największym siusiakiem na świecie. Była tym faktem oburzona. Zerknęła tylko na Kopenhagę i poleciała dalej. Znalazła się w Estonii. Na jeziorze Pejpus spotkała robotów i Braci polarnej zorzy. Odwiedziła Tallin i po podziwiała kratery meteorytowe. Z Estonii trafiła do Finlandii. Tam było cudownie. Na Jeziorze Saimaa spotkała podróżujące Muminki. Uścisnęła mamę Minionkową i w Helsinkach spotkała Mikołaja. 

C. D. N. 

 © Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *




wtorek, 8 lutego 2022

Bajka o kreciku i złotej róży cz. 3


                               Foto: I. M. 


Był poranek i tego dnia Leweline ze swoją siostrą o trzy lata starszą miały jechać do dentysty. Leweline wówczas miała 6 lat a jej siostra 9. O godzinie 7:00 miały autobus. Pojechały do Diabelskich Wierzb oddalonych o 6 km od zagrody rodziny dziewczynki. Pojechały obydwie. Pani stomatolog była to postawna kobieta, nie za piękna. Leweline czuła strach przed nią, ale tego dnia w Szkole, bo tam znajdował się gabinet, oddalonej od grodu w którym mieszkała Leweline czekała na nią ta Pani co ją zostawiła cztery lata temu w domu z zabawkami. Leweline już bardzo za nią nie tęskniła, ta pani była coraz bardziej obca dla niej. Przed stomatologiem spędziła z nią godzinę. Spacerowały po parku. Pytała się Leweline jak jej się mieszka w Dolinie Krzemienia? Dziewczynka była bardzo mało rozmowna, nie chciała otwierać się przed tą panią. Pani była ładna. Miała piękne blond włosy. Leweline była przy niej taka spokojna. Nie bała się jej, ale też nie chciała jej ufać. Wiedziała, że po krótkim czasie zostanie znowu sama. W parku z panią bawiła się kasztanami. Robiły razem ludziki. W pewnym momencie pani mocno przytuliła dziewczynkę i zaczęła płakać: Do ręki dziewczynki wsunęła zwinięty banknot i powiedziała: 

-Dasz to ojcu swojemu. Ja będę mieć autobus do Grodu Piastów, a później pociąg do Warszawy. Bardzo Cię kocham, ale już muszę jechać. Teatr czeka. 

Odprowadziła Leweline pod szkołę, wówczas już wyszła do stomatolog jej siostra. Leweline weszła do gabinetu po wyczytaniu jej imienia i nazwiska. Pani stomatolog miała gruby głos. Była wysoka i postawna. Nie miała brwi, tylko takie dziwne kreski wymalowane atramentem. Wyglądały jak tatuaże. Dziewczynka była już u niej wcześniej. Ta pani była ponura i mało rozmowna. Wydawała tylko rozkazy: 

- Otwórz szeroko buzię i nie zamykaj, bo trzymam wiertło w ręku. Muszę Ci zaleczyć jedynkę. Mała dziurka więc pójdzie szybko. 

Zaczęła wiercić i wiertło było za grube. Nie chcący przez to, że wiertło było wielkie stomatolog dostała się dziewczynce do kanału. Powiedziała: 

- Co za pech. Muszę ci ten ząb teraz zrobić kanałowo.

Zaczęła wypełniać kanły igłą do czyszczenia zębów. Taką jak sprężynka. Usunęła nerwy z zęba. Bardzo to dziewczynkę bolało. Wówczas nie było zneczuleń. Dziewczynce lały się po policzkach łzy jak grochy. Była tam sama, nikt jej wówczas nie mógł pomóc. Stomatolog zaczęła wypełniać kanał i zadzwonił telefon. Zostawiła Leweline z igłą do wypełniania kanałów i materiałem w kanale i powiedziała: 

- Nie zamykaj buzi ja za chwilę wrócę. Asystentka stała obok i trzymała tę igłę z materiałem w zębie dziewczynki. Stomatolog rozmowa zajęła ponad 10 minut. Wówczas materiał w zębie dziewczynik już zasechł, a wraz z nim igła. 

Pani stomatolog nie mogła tej igły wyjąć. Szarpała mocno. Igła pękła i część została w zębie dziewczyni. Myślała w strachu: 

- Co tu zrobić. Dojże z braku wierteł cienkich popsułam dziecku zęba i dostałam się do kanału to pech chciał, że telefon z Kielc odebrałam i materiał mi zasechł. Co teraz zrobić z tym dzieckiem? Przecież jak się jej matka o tym dowie to mnie wyrzucą z pracy. Nie mogę jej wypisać skierowania do chirurga szczękowego bo się dowiedzą co zrobiłam. Danusi bo tak miała na imię pani asystentka powiedziała: 

-Zostawię tę igłę w kanale. Ząb będzie mocniejszy. Ludzie chodzą z ćwiekami i żyją. Trudno. Stało się. Moja wina. 

Dziewczynka z siostrą po wszystkim wróciła do domu. Bolała ją głowa i poszła spać. Przed snem przytuliła się do swojej lalki i na głos powiedziała:

 - Mam skarb w mojej jedynce. Już będzie ze mną, tak powiedziała pani dentystka. Sprężynka z kolcem. Ćwiek. 

Matka to słysząc powiedziała: 

- Co ty za głupoty odpowiadasz? Co za skarb! Co z ciebie za dziecko. Dziwniejsza już nie możesz być. Kogo ja przygarnełam warszawski bękartku i co z ciebie wyrośnie. 

Leweline schowała ze wstydu głowę pod kołdrę, już nic nie chciała mówić jak ją bolało leczenie zęba. Przytuliła Księżniczkę Sisi i jej na ucho wszystko opowiedziała. W między czasie zasnęła. Obudziła się po południu. Przespała deszcz. Wyszła na dwór. Na asfalcie było wiele kałuży. Wyobrażała sobie, że to jeziora europejskie. Był początek czerwca. Zdjęła sandały i weszła do jednej z kałuży zaczęła w nią patrzeć i położyła na niej listek z jaśminu a na nim kamyk. Wyobraziła sobie, że ten kamyk to myszka, która podróżuje po Szwajcarii. Była to myszka, która odrzekła, że ma na imię Myszka Pliszka. Miała świetne skarpetki a na nich biały krzyże na czerwonym tle. Leweline zaczęła rozmowę z myszką:

- Pliszko na jakim jeziorku płyniesz? 

- Jestem Szwajcarką, uwielbiam ser. Podróżuje po Jeziorze Genewskim. To największe jezioro Szwajcarii. 

- Skąd masz takie ładne skarpetki. 

- To skarpetki z flagą mojego kraju. 

- Myszko Pliszko ja mam podobny symbol na podkoszulce, którą dostałam od mojego prawdziwego taty wilka. Widziałam go ostatnio w kościele jak przywiózł dary do kościoła w Diablich Wierzbach. Dał mi białą bluzkę z Czerwonym Krzyżem. Byłam tam z moją przybraną mamą. Byłam tam tydzień temu w sobotę. Pojechaliśmy bo mama wiedziała, że przyjedzie z Warszawy z darami. Wyściskał mnie co nie miara i powiedział, że mnie bardzo kocha. Powiedział mi także, że jak skończę 8 lat to pójdę do komunii i żebym pamiętała, że dla mojego rocznika będą książeczki w złotych okładkach. Bo jego córeczka to złote dziecko i musi mieć złotą książeczkę. A wiesz myszko, tata powiedział mi, że ten znak na mojej podkoszulce. Czerwony krzyż na białym tle to pomoc humanitarna. Ta instytucja ma na celu zapobieganie ludzkim cierpieniom i łagodzenie skutków tych cierpień. Chroni również ludzką godność bez jakiejkolwiek dyskryminacji, na tle narodowości. Mój tata wilk opowiadał mi, że Polski Czerwony Krzyż powstał na wzór Rosyjskiego Czerwonego Krzyża. 

C. D. N. 

© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *

niedziela, 6 lutego 2022

Bajka o kreciku i złotej róży cz. 2

 


                              Foto: A. M. W. 

Pewnego ranka gdy Leweline się obudziła, obok niej nie było jej ukochanej lalki Księżniczki Sisi. Była to szmaciana laleczka z porcelanową głową i włoskami białymi jak len. Miała dwa warkoczyki i piękną sukieneczkę w kolorze bordowym w kwiatki, z pięknymi falbankami i  koronką. Leweline wstała, ubrała się w swoją  sukienkę i zaczęła szukać Sisi. Sisi leżała koło łóżka z pękniętą twarzą i porozcinanym materiałem na ciele, a wokół było pełno trocin i watoliny. Dziewczynka patrzyła na lalkę Sisi i doznała szoku. Jej jedyna najpiękniejsza lalka  leżała jak rozszarpana na podłodze. Wzięła Sisi i znalazła nitkę i igłę i zaczęła ją zszywa. Bardzo długo jej to zajęło, ale dziewczynka dała radę ją zaszyć. Jedynie co zostało na laleczce pęknięte to policzek porcelanowy. Próbowała go skleić klejem biurowym, ale nie dało rady. Policzek nadal był pęknięty. Wówczas do pokoju weszła druga dziewczynka z którą się wychowywała w domu. Była od Leweline o trzy lata starsza. Odrzekła do dziewczynki:

-Twoja lalka Sisi przeszła operację, miała przeszczep serca, jednakże operacja widzę się udała, bo lalka nadal żywa. Co prawda ze skazą, ale nasz brat chirurg zrobił co w jego mocy.

 Wbiegł do domu ich brat i zobaczył co robi Leweline. Wypowiedział słowa: 

- Moje siostry nie miały takiej lalki, więc ty też już będziesz teraz miała taką pozszywaną i z pękniętym policzkiem. Lalka przeszła operację. Teraz jest podobna do ciebie. Też taka brzydka jak ty. Miałem jej jeszcze obciąć włosy, wówczas by była identyczna, ale już mi się nie chciało. 

Leweline na widok brata i głosu jego słów zrobiło się bardzo przykro. Schowała głowę w poduszkę, żeby nikt nie widział jej łez i zasnęła płacząc. Obudziła się z gorączką. Jej mama dała jej leki i kazała dziewczynce zostać w łóżku. Razem z lalką Sisi, która miło spędzała czas obok Leweline, siedziały na łóżku i dziewczynka oglądała ilustrację z bajki. Był to "Koziołek Matołek", a dokładnie jego podróże. 

Gdy dziewczynka wyzdrowiała, po trzech dniach wyszła na dwór, zajrzała do swojego domku pod jabłonią i zobaczyła jakieś dziwne kopczyki po deszczu. A na jednym z nich małego krecika, który toczył jabłko do dziury. Krecik wychylił głowę spod listka i nagle nic nie widział pod wpływem światła. Nie wiedział w którą stronę pójść. Więc zaczął szybko grzebać w ziemi. Leweline podeszła i wzięła krecika do ręki. I zaczęła z nim rozmawiać:

- Kto Ci pozwolił zryć moją kuchnię i czemu tu przyszedłeś, żeby zniszczyć mój domek? 

- Jestem pożytecznym zwierzątkiem i użyźniam glebę. Zgłodniałem więc chciałem zabrać na obiad jabłko. Tam pod ziemią żyje moją mama i czeka tam na mnie. 

- Ja też mam mamę, wezmę Cię do niej, to Ci ją pokażę. Przy okazji zajmę się twoją skaleczoną nóżką. 

- Tak. Mam nóżkę skaleczoną. Skaleczyłam się szkłem. Ale nie chcę poznawać twojej mamy. Chcę wrócić do mojego korytarza i do mamy. Moją mama teraz jest w pracy. Jak mnie nie puścisz to Cię pogryzę, bo w korytarzu mam grzywę i jestem wielkim lwem. Jestem lwem Adrianem. 

Dziewczynka uśmiechnęła się do zwierzątka i pobiegła do domu z czarnym krecikiem. Podeszła do mamy z krecikiem i odrzekła: 

- Mamo, lew, mówił, że ma na imię Adrian! 

Matka popatrzyła z litością na dziecko i pomyślała, skąd to dziecko ma takie pomysły. Wiedziała, że Leweline jest inną i że ma dziwne zainteresowania. To dziecko było tak ciekawe świata i interesowało go wszystko.

- Mamo mogę pokazać jemu gdzie śpię? 

- Nie idź go zanieś na dwór i wyrzuć, bo krety mają prądy i jak cię poparzy, to będą Cię bolały ręce. 

Leweline wzięła krecika i zaniosła go na kopczyk. Przykryła wiaderkiem od piasku bo bolała go głowa od słońca. Krecik w między czasie uciekł do swojej mamy. Wykopał tunele i uciekł od Leweline. Gdy po obiedzie Leweline pobiegła zajrzeć pod wiaderko krecika Adriana już nie było. Pomyślała sobie:

- Gdy będę dorosła to cię odnajdę. I na ziemi zaczęła pisać wierszyk:

Mój mały czarny przyjacielu, 

lwie- kreciku jakich niewielu. 

Byłeś u mnie chwilkę małą

i to spotkanie w sercu zostało. 

C. D. N. 

© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *

sobota, 5 lutego 2022

Bajka o kreciku i złotej róży cz. 1

 


                        Foto: I. M. 

Dawno, dawno temu za górami, za lasami był stary gród, który powstał w VIII wieku w dolinie rzeki Mlecznej. Niegdyś na tych ziemiach rosła pszenica i proso, jak również wytapiano żelazo. Na tych ziemiach żył Leszek Biały i Piastowie. Gród składał się z wielu kondygnacji podziemnych i nadziemnych. Kondygnacje naziemne to było dobro ludzie, a te podziemne tunele to zło, manipulacje i krętactwa. Po dobrej stronie świata mieszkali ludzie i zwierzęta lądowe, a po drugiej stronie świata tej złej, mrocznej i ciemnej, znajdowały się tunele, lochy pewnego władcy o magicznych mocach o imieniu Adrian. Za dnia był człowiekiem, a nocą kretem. W dzień był ślepawy i musiał nosić okulary. Krecik był mądry, ponieważ za dnia miał kontakt z dziećmi w szkole. Te dzieci miały wiele pomysłów i pisały o różnych rzeczach. Były bardzo twórcze i zdolne. Jako nauczyciel zabierał do sprawdzania na noc do swoich norek i korytarzy tabliczki do uczenia. Nocą z ciekawych rzeczy tworzył podziemne księgi i skrypty, które w podziemnym państwie zła wydawał pod swoją redakcją. Owy krecik nie był za wysoki. W dzieciństwie nie miał taty. Wychowywała go mama samotnie i pomagał jej w tym jego wujek pingwin Tomasz. Krecik Adrian w świecie nadziemny spotkał pewną kobietę, która tak jak on kochała poezję. Byli przyjaciółmi, duchowymi braćmi, łączyła ich miłość nie do siebie lecz do poezji, łączyła ich tylko przyjaźń i wrażliwość dusz. Leweline bo tak miała na imię kobieta nazywała krecika małym księciem, bo był wrażliwy jak mały książę. Leweline wychowała się 24 kilometry od grodu nad Mleczną w dolinie krzemienia i złotego piasku. Jej prawdziwym ojcem był nocny wilk, a dzienny bohater. Za dnia jej ojciec chodził w złotym mundurze i bronił całego narodu. Ten odważny wilk czasem brał udział w wojnach. Czasem podczas tych wojen musiało zginąć jakieś złe, podłe i podstępne zwierzę. Najczęściej to były kobry jadowite. Wilk im odgryzał głowy, żeby nie krzywdzili i nie uśmiercili innych. Za dnia mądry wilk miał wielu wrogów więc swoje dziecko, swoją najmłodszą córkę postanowił ukryć u swojego przyjaciela, podwładnego, oddanego wilka z wojska. Sam zaś bronił wszystkich grodów w Polsce. Nie miał czasu na wychowywanie swoich dzieci więc córkę ukrył u dobrych i oddanych ludzi, tym bardziej, że z inną żoną miał już córkę o wiele starszą od Leweline i nie chciał żeby ktokolwiek dowiedział się o tym, że zakochał się w podeszłym już wieku w pięknym łabędziu z warszawskiego grodu. 

Leweline łabądka po warszawskim łabędziu także miała magiczną moc. W dzień była kobietą a nocą przemieniała się w pięknego ptaka. W dzieciństwie była piękną dziewczynką o lnianych złotych włosach. Od najmłodszych lat wiedziała, że wychowuje się w obcym miejscu. A czemu? Ci ludzie wokół ją nie rozumieli. Była ciepła jak słońce, dobra jak Bóg, miłosierna jak baranek i odważna jak jej ojciec. W dzieciństwie marzyła o tym, że będzie tancerką w balecie, później gdy znudził się jej taniec marzyła, że będzie piosenkarką. Na środku zagrody w dolinie krzemienia obok domu stała poukładana cegła, przywieziona niegdyś na budowę domu. Na tej cegłę leżała poukładana papa w celu, aby cegła nie zamiękała po deszczu. Cegła stała poukładana w centrum zagrody. Mała Leweline w wieku czterech lat wchodziła tam ze sznurem od prodziża albo skakaną przesłaną z Warszawy i bębenkiem i to służyło jej jako instrument i mikrofon. Śpiewała tam swoje arie i liryki. Przez to, że lubiła tańczyć i śpiewać jej rodzeństwo przy którym się wychowywała nazywało ją baletnicą. Jej starszy brat, zazdrościł jej talentu i aby przestawała śpiewać krzyczał na nią, że jest baletnicą ze spalonego teatru. Była inną dziewczynką niż dzieci z którymi się wychowywała. Gdy padał deszcz i uderzał o szyby to w jej uszach grała muzyka. Fortepian. Wówczas układała paluszki na stole i słyszała Chopina. Uderzała swoimi paluszkami o blat stołu. Wystukiwała rytm i nuciła melodię pod nosem. W szkole z plastyki miała same piątki z trzema plusami, bo wówczas jeszcze nie było szóstek. Zagroda w której się wychowywała była częściowo porośnięta trawą. Na miejscach niezarośniętych Leweline malowała najróżniejsze rzeczy. Pod jabłonkami rysowała domy i kondygnacje budynków. Projektowała swój pałac jaki będzie miała w przyszłości. W tym pałacu było wszystko co potrzebne. Wielka piękna kuchnia, sypialnia z łożem z baldachimem. Baldachim był zrobiony na sznurkach od prania z wiszącej pościeli przypiętej spinaczami. Łazienkę z jacuzzi, wielki salon,pokoje dla dzieci, taras i piękny ogród. Była bardziej wrażliwa, więcej czuła. Bardzo dużo myślała, wracała do wspomnień. W jej głowie utkwił jeden obraz bardzo mocno. Dom w grodzie i dziewczynka i piękna pani o blond włosach, która pokazywała jej niegdyś w Warszawie cienie na ścianie ze zwierzątkami gdy miała gorączkę i śpiewała jej piosenkę: 

Agata nogą zamiata, 

Tereska zgubiła pieska, 

a moja księżniczka jest niebieska. 

Pamiętała ten dom, gdzie przyjechała z piękną panią i dziewczynką i gdy zawołał ją do pokoju z zabawkami pan i bawiła się tam. Gdy wyszła z tego pokoju szukała pani którą bardzo wówczas kochała i tej dziewczynki, którą widziałam w weekendy u tej pani. Nigdzie jej nie było. Otwierała wszystkie drzwi i przypominała sobie drzwi od szafy jak piękna pani z nią się bawiła chowając się za drzwiami i mówiła: jest mama, nie ma mamy. Otwierała te drzwi i marzyła, że znajdzie tę mamę, ale mamy już nigdzie nie było. I to było najgorsze. Później już tylko była wieś i kwiatki w ogrodzie, jabłonie, dom, cegła, gospodarstwo i kupka kamieni na środku zagrody, która z roku na rok się powiększała. Tę piękną panią widziała już tylko przy okazji gdy wyjeżdżała z nową mamą do grodu starachowickiego, albo na balach karnawałowych dla dzieci. Czuła się wówczas dziwnie, chciała żeby ta pani z nią została, a ona przyjeżdżało tylko na moment i odjeżdżała z powrotem c. d. n. 

© Antonina M. Wiśniewska

*Moja twórczość nie może być używana ani powielana, przechowywana przez kogokolwiek w systemie odzyskiwania, ani przekazywana w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, nagrywający lub inny bez pisemnej mojej zgody. Autor A. M. W. *

piątek, 21 stycznia 2022

Wspomnienie o mojej BABCI

 




Wspominam ją często,

była cudowną kobietą.

Jak byłam mała,

pamiętam jak dziś,

jak mi pieśni św. Anny czytała.

To ona była moim pierwszym nauczycielem.

Gdy miałam cztery lata

i do przedszkola chodziłam, 

to ona mnie czytać nauczyła.

To ona mi o świecie i historii opowiadała. 

Popołudniami na ławce

siadała blisko mnie i najpierw

w modlitewniku literek dużych uczyła.

Później pokazywała jak składać wyrazy.

Uczyła i nauczyła.

Gdy miałam pięć lat

to dzięki niej czytać umiałam.

Ona mnie na spacery zabierała,

uczyła, co dobre, a co złe.

Wielkie serce zawsze dla mnie miała.

Odeszła z tego świata

Lecz w sercu została.

Żyje nadal w mej pamięci

każdy dobry jej czyn

i na wspomnienie go w oku łezka się kręci.

Moja babcia kochana.


© Antonina M. Wiśniewska

Wiersz napisany w dniu 21.1.2011r.

wtorek, 18 stycznia 2022

Dwie ósemki

 

                       Foto: I. M. 

Kto zrodził się z mojej matki:

- pierwsza szlachetnie urodzona

- druga to miłość, światło i ciepło. 

Między nami siedem lat różnicy. 

Ot ja bardziej podobna do matki. 

Ale obie ósemki

4+2+1+9+7+3 = 26 (8) 

1+7+1+9+8+0= 26 (8) 

© Antonina M. Wiśniewska